poniedziałek, 8 października 2018

5. Kamienica pod szczęśliwą gwiazdą / Szczęście czy rozczarowanie?



Pierwszy raz od bardzo dawna nie mogę wyrobić sobie jednoznacznej opinii o jakieś książce. Tą książką jest „Kamienica pod szczęśliwą gwiazdą” Agnieszki Krawczyk. Nie mogę powiedzieć, że jest to dobra książka, ale nie stwierdzę też, że jest ona kompletnie zła. Jakieś pół roku temu przypadkiem kupiłam ją, bo była na promocji, ale dopiero ostatnio mając dosyć mroczniejszych i poważniejszych klimatów, sięgnęłam po nią.

Akcja książki zaczyna się gdy młoda kobieta staje u progu kamienicy przy ulicy Gwiaździstej na krakowskich Dębnikach, wraz z półrocznymi bliźniakami - Basią i Jasiem - oraz ekipą przeprowadzkową. Zuzanna Lorenc utalentowana pianistka światowej sławy pod wpływem pewnych okoliczności musiała wrócić do kraju i ułożyć sobie życie na nowo. Nie znajdując wsparcia w swojej matce, zwraca się o pomoc do swojego ojczyma – artysty i architekta – profesora Stanisławskiego, który to oferuje jej mieszkanie w owej kamienicy. Zuzanna od razu poznaje niesforną sąsiadkę imieniem Miranda, która to opowiada co i jak tutaj wygląda oraz streszcza pokrótce mieszkańców kamienicy. A są to:

*Pan Nowacki – zadzierający nosa posiadacz sieci restauracji, którego opuściła żona;

*Klara Pieniążkiewicz – emerytowana artystka, żyjąca w swoim zamkniętym świecie, uważana przez innych za sfiksowaną staruszkę;

*Państwo Olesińscy – małżeństwo nadętych pracowników korporacji, żona tyranka i podporządkowany mąż;

*I wreszcie rodzina, w której wszystkie kobiety noszą imiona zaczerpnięte z szekspirowskich dramatów : Sylwia- seniorka rodu, schorowana lecz mimo to pełna pogody ducha kobieta; Ofelia – starsza córka Sylwii, kobieta zaborcza, nie dogadująca się zbytnio z rodziną; Helena – młodsza córka Sylwii, wulkan energii, kobieta o wielu pasjach i przygodach; oraz najmłodsza z nich Miranda – córka Ofelii, młoda kobieta charakterem bardzo przypominająca swoją ciotkę Helenę.

Zuzanna bardzo zaprzyjaźnia się z ową sfeminizowaną rodziną, często spotykają się i mają w sobie ogromne wsparcie. Niestety reszta sąsiadów nie jest równie przychylna.

Mieszkańcy kamienicy na samym początku książki otrzymują listy od notariusza z zawiadomieniem, że muszą wszyscy stawić się na spotkanie. Niczego jednak nie mają wyjaśnionego i wszyscy snują domysły, że odnalazł się prawowity właściciel, który zapewne będzie chciał wyrzucić ich na bruk. Głównie wokół tego toczy się cała książka.

Wiele rzeczy nie pasuje mi w tej powieści. Kompletnie nie potrafiłam poczuć więzi z główną bohaterką – Zuzanną. Była dla mnie nijaka, zajmująca się często mało ważnymi problemami. Denerwowało mnie ciągłe rozpisywanie się autorki o czynnościach przy dzieciach. Co chwilę gdy była jakaś ciekawsza scena, psuła ona ją natrętnym wypisywaniem: umyłam rączki dla Basi i Jasia; zrobiłam zupkę dla Basi i Jasia; dałam jabłuszko dla Basi a marchewkę dla Jasia, itp. Rozumiem, że próbowała jakoś wpleść te dzieci w historię, ale to było tak strasznie męczące i denerwujące, że mam wrażenie, iż autorka wplatała to, tylko po to, aby książka była dłuższa, tak jak i wiele innych nie potrzebnych przeciągnięć. Gdyby wyrzucić z książki te wszystkie męczące momenty, myślę, że spokojnie zamknęłaby się ona w max 150 stronach, gdy w rzeczywistości było ich 450.

Nie podobało mi się również to, że pewne zachowania zawarte tu nie były do końca realne. Nie oszukujmy się, niestety żyjemy w takich czasach, że coraz rzadziej zdarza się nam otrzymywać lub udzielać bezinteresownej pomocy, szczególnie sąsiadom. Wolimy raczej nie wtrącać się w ich sprawy i oczekujemy od nich tego samego. Tutaj natomiast po wprowadzeniu się Zuzanny od razu (szczególnie Miranda i Helena) spieszą z pomocą, od tak gwarantują opiekę nad jej dziećmi oraz we wszystkim od razu ją wspierają. I patrząc z drugiej strony, Zuzanna od razu po zapoznaniu od tak zostawia swoje małe dzieci pod opieką sąsiadek, o których tak naprawdę nic nie wie. Nie wydaję mi się to zbytnio realne…

Można powiedzieć, że drugą główną bohaterką jest Helena, ponieważ było również parę rozdziałów pisanych z jej perspektywy i moim zdaniem były to najlepsze momenty książki, szczególne sceny Heleny wraz z Mikołajem. Uważam, że książka byłaby o wiele lepsza gdyby historia w niej opisana była w całości przedstawiona właśnie ze strony Heleny.

Wiele było tutaj nawiązań do wojny, stanu wojennego, konspiracji, Polaków walczących z ciemiężcami, ofiar komunizmu jak i oprawców, te sceny również są moim zdaniem na ogromny plus książki, ponieważ zostały przedstawione prawdziwie i ciekawie.

Poza tym książka była raczej nudna. Tak naprawdę dopiero jakieś ostatnie sto stron zaczęło się robić ciekawe. Były tutaj dobre momenty, ale tak naprawdę odnosiłam  wrażanie, że powieść miała ogromny potencjał na stanie się ciepłą i przyjemną opowieścią o ludziach i prawdziwym życiu, jednak nie został on w pełni wykorzystany, a wręcz troszkę zmarnowany. Mimo to, była ona napisana przystępnym językiem i czytało ją się bardzo szybko i to co mi się spodobało, to fakt, że znalazłam tu parę myśli wartych przytoczenia:

"Zła energia niszczy wszystko, z czym się styka, zarażając swoim jadem."

"To, z kim zetkniemy się w kluczowym momencie, ma znaczenie i na wielu sprawach może zaważyć."

"Trzeba umieć wybierać. Niewykorzystana możliwość nie wraca, ale na pewno pojawia się kolejna, w innym momencie."

"W dzisiejszych czasach, gdy wszystko toczy się tak szybko, a ludzie żyją w pośpiechu, nikt nie znajduje czasu na chwilę refleksji."

"Od końca wojny upłynęło wiele czasu, urodziły się już trzy pokolenia, które jej nie pamiętają. Znakomicie, że mogą żyć w pokoju. Ale to nieco stępia naszą wrażliwość na ludzi i ich ból – obcy i poniekąd niezrozumiały…"

"Wszystko w życiu zależy od przypadkowo wybranej ścieżki. Często w ogóle nie wiesz, dlaczego podążasz w tym kierunku, a nie innym, wybierasz intuicyjnie, kierujesz się emocjami, a to decyduje o całym twoim dalszym życiu."

Uff, znowu się rozpisałam, ale mam nadzieję, że jest ktoś, kto doczyta tę recenzję do końca. 😊 Mnie książka pomimo swoich dobrych momentów nie porwała, ale mimo wszystko wierzę, że kogoś może ona zainteresować.

Treść książki: 5,5/10
Jakość książki: Pomijając samą treść, książka napisana jest dobrym, przystępnym językiem.
Pozostawione emocje: Niedosyt, nuda
Uwagi: W momencie skończenia książki, dowiedziałam się, że nie jest to jedyna, ale dopiero pierwsza część, a druga będzie miała swoją premierę 17.10.18r. Jeszcze nie jestem w stu procentach pewna, ale chyba nie sięgnę po nią, nawet z czystej ciekawości.

12 komentarzy:

  1. Czytałam tę książkę - cudowna.
    W ogóle lubię twórczość pani Agnieszki, bo jej książki są takie... ciepłe 💚 O fajne, w najlepszym tego słowa znaczeniu 🍁

    OdpowiedzUsuń
  2. Napisałaś więcej minusów niż plusów. Nie wiem czy się zdecyduję. Może później. PoZdrawiam Kinga :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Recenzja nie zachęca do sięgnięcia po książkę, a szkoda marnować czas na powieści, które mogą się nie spodobać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem czy przeczytam tę książkę, raczej mnie zniechęciła twoja recenzja.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie czytałam akurat tej książki, ale zapoznałam się z poprzednią trylogią czary codzienności, pierwszy i drugi tom był całkiem przyjemny, ostatni natomiast pisany na siłę strasznie mnie znudził. Dlatego mam duży opór przed sięgnięciem po tę pozycje.

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj słabo wypadła ta książka... Raczej bym po nią nie sięgnęła, tak czy tak, ale teraz wiem też, żeby nie kupić jej mamie lub siostrze ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie słyszałam do tej pory o książce i raczej po nią nie sięgnę, skoro wypada tak słabo :/

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie lubię książek nudnych i pozbawionych emocji, dlatego raczej sobie odpuszczę tę pozycję, zwłaszcza, że dość ostrożnie dobieram książki polskich autorów do czytania.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jakoś niespecjalnie czuję się do tej książki zachęcona, biorąc pod uwagę fakt ilości minusów dominujących nad plusami. Także podziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  10. Okładka zapowiada interesująca, wręcz przyjemna lekturę. Szkoda,że książka okazała się niewypałem. Sama nie lubię ciągnących się nijakich treści. Masz rację, że wiele sytuacji w książce wydaje się nierealnych. No bo kto zostawia swoje dzieci pod opieką dopiero co poznanych ludzi? Raczej nie dla mnie ta powieść.

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie czytałam tej książki ale po twojej recenzji chyba jeszcze długo tak zostanie :) pozdrawiam cieplutko i zapraszam do siebie www.wspolczesnabiblioteka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń