Czy wiecie jak to jest być nieidealnym dzieckiem
idealnej rodziny? Czy wiecie jak to jest mieć całe życie pod górkę? Gdy z nawet
pozornie pozytywnych rzeczy wychodzi niezły klops? Ida to wie, ponieważ Ida ma Pecha. Albo Pech ma Idę.
Przychodzę do Was z kolejną recenzją, mianowicie z „Szamanką
od umarlaków” – Martyny Raduchowskiej. Jest to kolejna już książka, polskiej
autorki, która mnie zachwyciła. Zarówno jej fabuła jak i styl w jakim utrzymana
jest książka jest bardzo przyjemny, a na dodatek przezabawny.
Ida Brzezińska jest czarną owcą. Urodziła się w
starym i szanowanym rodzie potężnych czarownic i czarowników, jednakże od
początku związany był z nią Pech, który zaszydził sobie z niej i postanowił, że
mimo tak znakomitego rodowodu Ida nie otrzyma zdolności władania czarami. Pech
zagwarantował jej natomiast inną umiejętność – Ida widzi zmarłych. Mało tego,
ma ona pomagać zmarłym w załatwieniu niedokończonych spraw i przejściu na drugą
stronę. Bohaterka dowiaduje się o tym mając kilka lat, skrzętnie jednak ukrywa
to przed rodzicami i całym światem, ponieważ nie chce wyjść na dziwaka.
Rodzicom wpiera cały czas, że nie posiada żadnych nadnaturalnych zdolności, ku
ich ubolewaniu. Chcą oni wysłać córkę do Wrocławia do ciotki, aby ta zajęła się
nią i pomogła rozwinąć w niej umiejętności medium. Ida ma inny plan. Chce żyć
własnym normalnym życiem. Chce wyjechać do Wrocławia na studia, zamieszkać w
akademiku i przeżywać problemy i zmartwienia typowej, niemagicznej młodej
kobiety. Jak postanawia tak też robi, z tym że nie do końca jej się to udaje.
Ida ucieka z domu i zamieszkuje w akademiku. Wcześniej jednak będąc w szpitalu
widzi Umarlaka – młodego mężczyznę, zakrwawionego, bez oka. Nie wie wtedy
jeszcze, że ten mężczyzna zmieni całe jej życie. W akademiku już od pierwszego
dnia Pech działa na Idę. Trafia ona do pokoju, w którym zmarła dziewczyna i
która cały czas pokazuje się Idzie pod postacią harpi. Jednak to nie koniec
problemów. Dziewczyna jest bardzo silną Szamanką, ale bez odpowiedniego
przeszkolenia jest jak latarnia morska przywołująca truposzów do siebie. Nie
jest w stanie sobie z tym poradzić i trafia do swojej ciotki, u której miała
się zjawić od samego początku. I tu zaczyna się jej przygoda.
Ciotka Tekla bierze pod skrzydła młodą siostrzenicę
i próbuję ją nauczyć wszystkiego co jest niezbędne zarówno dla medium jak i dla
szamanki od umarlaków, pomaga jej w tym dom, który żyje i jest w pełni
podporządkowany starej właścicielce. Ida zmaga się nie tylko z szaloną ciotką
ale również z nie do końca wymarzonym, samodzielnym życiem. Mijają niesforne
miesiące, w których Ida stara się pogodzić życie studenckie z lekcjami
prowadzonymi przez ciotkę. Spokój kończy się w momencie gdy Ida widzi swojego
Jednookiego truposza. Z tym że już, a raczej jeszcze nie Jednookiego i tym
bardziej jeszcze nie truposza. Wie, że widząc wcześniej jakiegokolwiek truposza
nie może ingerować w jego życie i tym bardziej nie może próbować go ratować.
Skoro ktoś jej się ukazał, to znaczy, że skończy jako trup i koniec kropka.
Łatwiej jest jednak pomóc trupowi, o którym choć trochę się wie, więc postanawia
wynająć mieszkanie w kamienicy, w której żyje domniemany truposz Mikołaj i
śledzić go. W pakiecie z pokojem dostaje troje duchów – niezłomną Milenkę, niedostępnego
Ducha i wiecznie przestraszoną Różyczkę, którzy to są prowodyrami wielu
przezabawnych momentów.
Dalsze losy książki toczą się wokół Idy wkradającej
się do życia Mikołaja i jego żony Karoliny. Co dzieje się w trakcie? Jak to się
skończy? Czy Idzie uda się doprowadzić do szczęśliwego zakończenia? A może to
co miało być szczęśliwym zakończeniem okaże się strasznym początkiem?
Sięgnijcie po „Szamankę od umarlaków” a poznacie odpowiedzi na te i inne
pytana, a przy tym wszystkim będziecie świetnie się bawić.
Książka jak dla mnie jest bardzo dobra. Lekka,
przyjemnie i bardzo szybko się czyta, jedynie pod koniec trochę mi się dłużyła,
mimo tego pochłonęłam ją w dwa wieczory. Nie brakuje w niej momentów, przy
których płakałam ze śmiechu ale były również momenty, w których serce zaczynało
mi szybciej bić ze strachu. Książka ta jest idealną odskocznią od szarej
rzeczywistości.
Nie brak w niej również pięknych ilustracji.
Polecam ją
wszystkim razem i każdemu z osobna.
Ocena książki: 9/10
Jakość: polecam zarówno młodszym jak i starszym
czytelnikom
Pozostawione emocje: radość
Uwagi: Niedługo biorę się za czytanie drugiej
części, więc spodziewajcie się za jakiś czas recenzji. :)
Wśród książek polskich autorek można znaleźć prawdziwe perełki, ten tytuł wart jest przeczytania
OdpowiedzUsuńMam na liście do przeczytania. Lubie takie wiedzmie klimayy, a twoja recenzja brzmi dobrze ❤️ Kasikowykurz.blogspot.com
OdpowiedzUsuńKsiążka brzmi na prawdę dobrze, do tego te ilustracje :) Mry mry mry :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że to dopiero początki Twojej „kariery” w branży książkowej, dlatego też podpowiem ci, że wydaje mi się, iż niekiedy za wiele zdradzasz. Owszem, masz zadatki na blogerkę książkową, bo Twoje teksty miło się czyta, ale w przypadku tej opinii mam wrażenie, iż troszeczkę za dużo nam o tej książce opowiedziałaś. Następnym razem postaraj się przekazać wszelkie myśli związane z danym tytułem, ale postaraj się to zrobić w taki sposób, by nie czuć niedosytu, bo to my – czytelnicy bloga – mamy go odczuć. Mamy zostać zaciekawieni (lub zszokowani) treścią danego tytułu i zadecydować, co zrobić z tym fantem. ;)
OdpowiedzUsuńA co do samej książki, to może kiedyś po nią sięgnę, ale nie należy ona do tych, na które rzuciłabym się jak Fretka na Jeremiasza. ;)
PS. Jak dobrze pamiętam, to wcześniej miałaś uruchomioną wersję mobilną strony, której teraz ogromnie mi brakuje. Osoby, które działają na komórkach mogą mieć teraz ociupinkę problemów z komentowaniem.
Dziękuję za radę. :) Wersja mobilna znów jest dostępna, niechcący wcześniej ją wyłączyłam. :D
UsuńKsiążka, która może spodobać się mojej młodzieży, chętnie polecę im tytuł pod rozwagę. :)
OdpowiedzUsuńByło to moje pierwsze spotkanie z autorką, które oceniam bardzo na plus. Sympatyczna książka utrzymana w luźnej formie. Aczkolwiek to "Łzy Mai" prezentują ogromny talent autorki 💕
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Łzy Mai czekają w kolejce do przeczytania. :D
UsuńTo szybko się zabieraj za tę książkę :)
UsuńJuż minął czas, kiedy ta książka wyskakiwała mi z lodówki, więc być może za jakiś czas i ja się w końcu skuszę ;)
OdpowiedzUsuńTakie realia rynku wydawniczego. ;)
UsuńMiło wspominam jej lekture. Szybko zaprzyjaźniłam się z bohaterami :) drugi tom wymiata, polecam :)
OdpowiedzUsuńP
Właśnie czaję się na książki tej autorki.
OdpowiedzUsuń